Informacje

fot. www.freeimages.com
fot. www.freeimages.com

Nein, nein, nein! Na nic apele Ewy Kopacz - niemiecka minister pracy upiera się: nie będzie płacy minimalnej light!

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 23 stycznia 2015, 20:05

    Aktualizacja: 23 stycznia 2015, 21:33

  • Powiększ tekst

Minister pracy Andrea Nahles z SPD odrzuciła w piątek możliwość rychłych zmian w obowiązującej od początku roku w Niemczech ustawie o płacy minimalnej, których domagają się koalicjanci socjaldemokratów - chrześcijańscy demokraci z CDU. Premier Ewa Kopacz apeluje do komisarz UE Elżbiety Bieńkowskiej. W przyszłym tygodniu odbędzie się seria polsko-niemieckich spotkań na szczeblu ministrów w sprawie stosowanie niemieckich wymogów do kierowców polskich firm transportowych.

"Radzę wszystkim, żeby zostawili ustawę na razie w spokoju" - powiedziała Nahles podczas pobytu w stoczni w Papenburgu.

Jak podkreśliła, nie pozwoli na "osłabienie" przepisów.

"Płacy minimalnej light" nie będzie - oświadczyła szefowa resortu pracy, podkreślając, że przepisy wcale nie są "przesadne".

Nahles wyjaśniła, że w minionych latach pewne branże "podpadły" jej ze względu na pracę na czarno oraz obchodzenie przepisów i w związku z tym są teraz bardziej szczegółowo kontrolowane. Częste przypadki naruszania przepisów miały miejsce między innymi wśród firm sprzątających. "Sprzątaczki dostawały co prawda na papierze płacę minimalną, ale musiały za to dłużej pracować" – tłumaczyła minister.

Płaca minimalna była głównym hasłem wyborczym Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD), tworzącej wraz z partiami chadeckimi CDU i CSU od grudnia 2013 roku koalicyjny rząd Angeli Merkel. Partie chadeckie były przeciwne regulacji wynagrodzeń przez rząd, uważając, że o wysokości płac powinien decydować rynek, jednak podczas negocjacji koalicyjnych zaakceptowały postulat SPD.

CDU uważa, że ustawa wprowadziła szereg biurokratycznych zasad utrudniających przedsiębiorstwom prowadzenie działalności gospodarczej. "Przepisy przeforsowane przez Nahles nadmiernie krępują firmy" - ocenił poseł CDU Christian von Stetten. Obowiązujące przepisy skrytykowała też kanclerz Angela Merkel.

Pracodawcy zobowiązani są obecnie do dokładnego rejestrowania czasu pracy zatrudnionych do osiągnięcia przez nich poziomu zarobków 2958 euro brutto i do przechowywania dokumentacji. Nahles nie wyklucza korekty ustawy w przyszłości, jednak dopiero po dokładnej analizie skutków nowego prawa.

Płaca minimalna w wysokości 8,50 euro za godzinę obowiązuje od 1 stycznia. Przedtem obowiązywała tylko w niektórych branżach, między innymi w budownictwie.

Płaca minimalna dotyczy nie tylko Niemców, ale też obywateli innych państw pracujących w tym kraju. Dotyczy to wszystkich pracowników w czasie ich zatrudnienia w Niemczech, niezależnie od tego, czy ich pracodawca ma siedzibę w kraju czy za granicą. Według interpretacji Berlina ma to również zastosowanie do kierowców z firm transportowych spoza Niemiec. W praktyce każda firma transportowa, której samochód przejeżdżałby tranzytem przez Niemcy, musiałaby płacić swoim kierowcom odpowiednio wysokie stawki.

Taka interpretacja przepisów uderza szczególnie mocno w Polskę, która ma drugą co do wielkości flotę samochodów ciężarowych w całej UE. Według nieoficjalnych szacunków niemieckie regulacje mogą dotyczyć około 100 tysięcy kierowców z Polski.

Jak rozwijał się konflikt wokół płacy minimalnej w Niemczech czytaj tutaj:

Kryzys wokół firm transportowych: rząd naciska Berlin i Brukselę, przewoźnicy biorą sprawy w swoje ręce

Od tak ważnego przyjaciela, jakim są Niemcy, oczekiwałabym europejskiej solidarności oraz respektowania zasad jednolitego rynku w Unii Europejskiej - mówiła premier Ewa Kopacz nt. sytuacji polskich przewoźników w związku z nowymi przepisami o płacy minimalnej w Niemczech.

W piątek w Warszawie na ten temat premier Ewa Kopacz rozmawiała z ministrem gospodarki Januszem Piechocińskim i komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Elżbietą Bieńkowską. Jak podała KPRM, premier zaznaczyła na spotkaniu, że sprawa sektora transportu drogowego jest w tej chwili jednym z najważniejszych zadań polskiego rządu.

Komisarz Elżbieta Bieńkowska przypomniała, że Komisja Europejska zwróciła się do rządu niemieckiego o wyjaśnienia w sprawie zgodności proponowanych zmian legislacyjnych z prawem Unii Europejskiej. KPRM podała, że ze względu na powagę sytuacji, KE rozważy skrócenie terminu odpowiedzi rządu niemieckiego do końca lutego.

Ministrowie infrastruktury Maria Wasiak oraz pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz rozmawiali w piątek telefonicznie ze swoimi niemieckimi odpowiednikami o sytuacji polskich przewoźników w Niemczech. W przyszłym tygodniu szefowie resortów mają się spotkać w Berlinie.

Minister Wasiak ma spotkać się z niemieckim ministrem transportu i infrastruktury cyfrowej Alexandrem Dobrindtem 29 stycznia, a Kosiniak-Kamysz ze swoją odpowiedniczką Andreą Nahles – 30 stycznia.

Resort infrastruktury i rozwoju poinformował w komunikacie, że minister Wasiak rozmawiała telefonicznie z Dobrindtem. „Według strony polskiej przewoźnicy transportowi są nieproporcjonalnie bardziej obciążani nowymi wymogami administracyjnymi, niż wskazywałby na to cel niemieckiej ustawy o płacy minimalnej, jakim jest ochrona pracowników" - czytamy w komunikacie MIR.

Wasiak podkreśliła, że "cel ten nie może stać się barierą, która ogranicza wolną konkurencję na rynku międzynarodowych przewozów drogowych".

"Polska ma poważne wątpliwości co do zgodności niemieckiej ustawy z prawem UE i w związku z tym podjęła w tym zakresie działania na forum Unii Europejskiej" - napisano.

Szefowa MIR ponowiła też apel do strony niemieckiej o nieegzekwowanie stosowania nowych przepisów do czasu wyjaśnienia sprawy zgodności przepisów i ich interpretacji z prawem UE.

W poniedziałek, minister Wasiak spotka się z przedstawicielami branży przewoźników podczas Forum Transportu Drogowego.

Rozmowę telefoniczną ws. polskich przewoźników przeprowadził także minister Kosiniak-Kamysz z minister pracy i spraw społecznych Niemiec Andreą Nahles.

"Kosiniak-Kamysz wyraził swoje zaniepokojenie pojawiającymi się informacjami na temat konieczności stosowania stawki godzinowej, ale również innych wymogów, np. obowiązku uprzedniej notyfikacji, zobowiązania pracodawcy do dostarczania dokumentacji przechowywanej poza granicami Niemiec na żądanie władz celnych do kontroli w języku niemieckim" - poinformował w komunikacie resort pracy i polityki społecznej.

Na 30 stycznia planowane jest spotkanie ministrów Polski i Niemiec w Berlinie.

Innego zdania o niemieckich przepisach są polskie organizacje związkowe. Szefowie struktur sektora transportu Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, NSSZ "Solidarność" i Forum Związków Zawodowych przesłali list do niemieckiej minister pracy i spraw socjalnych Andrei Nahles, wyrażający poparcie dla działań rządu w Berlinie.

"To bardzo dobra wiadomość nie tylko dla niemieckich pracowników, ale także dla Polaków pracujących w Niemczech. (...) Zwracamy się do pani o podtrzymanie niemieckiego stanowiska w sprawie interpretacji przepisów dotyczących płacy minimalnej w toku wyjaśnień, o które zwróciła się do Niemiec Komisja Europejska" - napisali związkowcy w przesłanym w piątek PAP liście.

Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP), PAP, stefczyk.info, sek

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych