Informacje

autor:  	PAP/Jakub Kamiński
autor: PAP/Jakub Kamiński

Czerwińska: Wzrost długu publicznego zahamowany

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 13 stycznia 2018, 10:11

  • Powiększ tekst

W 2017 r. zahamowaliśmy wzrost długu publicznego; na koniec ub.r nominalnie został utrzymany na poziomie zbliżonym do 2016 r., a względem PKB spadł o ponad 2 pkt proc. - powiedziała minister finansów Teresa Czerwińska. Dodała, że Polska należy do państw o stabilnych finansach publicznych

PAP: Jak Pani minister ocenia stan finansów publicznych w momencie przejęcia przez Panią nadzoru nad resortem finansów? Jak zamknął się zeszłoroczny budżet? Ostatnio była mowa o deficycie w wysokości około 30 mld zł, wobec ponad 59 mld zł dopuszczonych w zeszłorocznej ustawie budżetowej

Teresa Czerwińska, minister finansów: Czuję się odpowiedzialna za podanie tego wyniku, ale jest jeszcze na to za wcześnie. Cały czas liczymy ostateczne dane. Na pewno deficyt budżetu państwa na koniec 2017 r. będzie poniżej 30 mld zł, co jest bardzo pozytywną wiadomością. Jeśli chodzi o stan finansów publicznych, to odpowiedzią na to pytanie może być wysokość długu publicznego na koniec 2017 r. Po raz pierwszy został zahamowany jego przyrost - zgodnie ze wstępnym szacunkiem, nominalnie został na poziomie zbliżonym do roku 2016.

Oznacza to, zgodnie z naszymi wstępnymi szacunkami, że na koniec ubiegłego roku poziom długu względem PKB spadł o ponad 2 pkt proc. w stosunku do końca 2016 r. i wyniósł ok. 52 proc. PKB wobec 54,1 proc. PKB rok wcześniej według metodologii UE, a spadek z 51,9 proc. do nieco poniżej 50 proc. według metodologii krajowej. Ostatecznie poziom długu znany będzie w marcu br., gdy poznamy dane o całym sektorze finansów publicznych, w tym o jednostkach samorządu terytorialnego.

Co więcej, jeżeli spojrzymy na zadłużenie względem PKB, to - przy realizacji wszystkich celów związanych z dodatkowymi wydatkami wynikającymi ze strategii rządu - cały czas spełniamy wszystkie kryteria ostrożnościowe, także te wynikające z traktatu z Maastricht. Jesteśmy jednym z 12 krajów UE, który ma poziom długu do PKB istotnie poniżej wartości referencyjnej 60 proc. Jesteśmy więc w grupie państw o bardzo stabilnych finansach publicznych.

Redukujemy zatem deficyt, ale jednocześnie realizujemy nasze cele. W zeszłym roku mieliśmy założone ponad 59 mld zł deficytu, a przewidywane wykonanie będzie poniżej 30 mld zł. W tym roku mamy założone 41,5 mld zł deficytu, czyli o 30 proc. mniej w stosunku do założeń na 2017 r. Oceniam, że mamy bardzo dobrą sytuację budżetową. To nie są slogany - w swojej karierze akademickiej zajmowałam się wyceną papierów wartościowych i matematyką finansową, więc bardzo dużą wagę przywiązuję do szczegółowych wyliczeń.

Czy sukcesy, o których Pani mówi nie są jednak zbyt skromne, biorąc pod uwagę bardzo dobre, lepsze od zakładanych dane o wzroście gospodarczym w zeszłym roku?

T.Cz.: Redukcja deficytu - jeśli o tym Pan mówi - to pewien proces. Pamiętajmy, że mamy wydatki sztywne i zobowiązania, które traktujemy bardzo poważnie. Jednocześnie tam, gdzie jest to możliwe, postępujemy zgodnie z zapowiedzią premiera Mateusza Morawieckiego i redukujemy deficyt. Patrząc na ten proces, ale także na dobrą koniunkturę gospodarczą i dobrą sytuację na rynku pracy uważam, że wykorzystujemy szanse. W zeszłym roku, korzystając z owoców uszczelnienia systemu podatkowego, zdecydowaliśmy się na nowelizacje ustawy budżetowej i ustawy okołobudżetowej, które znacznie zwiększyły wydatki na cele prorozwojowe i społeczne. Musimy bowiem wciąż ważyć dwie kwestie - redukcję deficytu i rozwój, i tak czynimy.

W czwartek Sejm uchwalił budżet na ten rok. Jakie główne priorytety Ministerstwo Finansów określiło w tej ustawie?

T. Cz.: To budżet, który jest mi bardzo dobrze znany, bowiem opracowywaliśmy go wspólnie z premierem Mateuszem Morawieckim. Ustawa opiera się na dwóch filarach. Pierwszy to udział społeczeństwa w korzyściach wynikających ze wzrostu gospodarczego. Nazwałabym ten budżet solidarnościowym, społecznie odpowiedzialnym. Drugi filar to wydatki prorozwojowe, czyli to, co będzie stanowiło bardzo stabilny fundament pod rozwój polskiej gospodarki.

W pierwszym obszarze oprócz programu 500 plus, na który przeznaczyliśmy w bieżącym roku ponad 24 mld zł, mamy również wydatki związane z seniorami: 643 mln zł na leki dla osób powyżej 75. roku życia, ponad 5 mld zł na waloryzację emerytur i rent, prawie 10 mld zł na wydatki związane z obniżeniem wieku emerytalnego.

Drugi filar to wydatki prorozwojowe, do których możemy zaliczyć m.in. wydatki związane z obronnością, ponieważ w znacznym stopniu przekładają się na pobudzenie inwestycji. Będę wyższe o 4 mld zł niż w poprzednim roku, czy część wydatków na służbę zdrowia, które będą wyższe o około 6 mld zł niż w zeszłym roku. Blisko 5 mld zł zapewniliśmy w rezerwie związanej z wkładem krajowym do inwestycji współfinansowanych ze środków unijnych.

Wniosków o przejście na emeryturę po obniżeniu wieku emerytalnego było w zeszłym roku znacznie więcej niż zakładał resort finansów, czy nie jest to czynnik ryzyka dla budżetu?

T.Cz.: Trzeba odróżnić dane dotyczące złożonych wniosków od wydanych decyzji. Osoba, która zgłasza w ZUS chęć wyliczenia emerytury i składa wniosek, nie zawsze ostatecznie przechodzi na emeryturę. Z danych podawanych przez ZUS wynika, że liczba wniosków była zdecydowanie większa, niż liczba decyzji o przejściu na emeryturę i decyzji o wypłacie świadczeń. To świadczy o tym, że nie każdy, kto składa wniosek, potem chce otrzymać świadczenie emerytalne, decyduje się bowiem na pozostanie na rynku pracy.

Jeśli więc chodzi o twarde dane statystyczne, to nie ma obawy o budżet, nie widzę ryzyka związanego z obniżeniem wieku emerytalnego.

Może się okazać, że uszczelnienie systemu podatkowego nie będzie przebiegać tak, jak oczekuje rząd? Czy to możliwe zagrożenie dla dochodowej strony budżetu?

T.Cz.: Zawsze, analizując budżet i plan finansowy, trzeba rozpatrywać zarówno szanse, jak i zagrożenia. Zamierzam kontynuować kluczowe wytyczne nakreślone przez premiera Mateusza Morawieckiego. One zakładają, że pójdziemy dalej w uszczelnianiu systemu podatkowego. Pierwsze, istotne profity wynikające z tego już mamy.

W miarę uszczelniania przyrosty dochodów zawsze będą mniejsze, to naturalne. Ale chcemy, m.in. przez analizę JPK (Jednolity Plik Kontrolny), podzieloną płatność w VAT czy STIR (system, który wykorzystuje informacje zgromadzone na rachunkach bankowych - PAP) kontynuować to działanie, co zwiększy też transparentność systemu. Zwiększenie bezpieczeństwa obrotu gospodarczego też będzie miało pozytywny wpływ na stabilizację dochodów budżetu.

Patrząc z perspektywy 2016 r., uszczelnienie w VAT do końca tego roku sprawi, że dochody z tego podatku będą większe o około 40 mld zł. Jest jednak ciągle wiele do zrobienia, żeby ten system uszczelnić.

Przygotowując budżet na 2018 r. z dopuszczonym deficytem w wysokości 41,5 mld zł na koniec tego roku, resort finansów zakładał wzrost gospodarczy w wysokości 3,8 proc. Tymczasem z ostatnich prognoz instytucji finansowych wynika, że gospodarka może rozwijać się w szybszym tempie - 4 proc. lub więcej. Określiliście swoje założenia zbyt zachowawczo?

T.Cz.: Tam, gdzie trzeba, budżet jest konserwatywny. Wiele lat zajmowałam się zarządzaniem ryzykiem; zawsze powtarzam, że należy rozważać wariant pesymistyczny, neutralny - czyli najbardziej prawdopodobny - i optymistyczny. My przyjęliśmy w założeniach wariant, który jest bliski wariantu najbardziej prawdopodobnego. To prawda, że instytucje zewnętrzne oceniają nas lepiej niż my sami. O czym to świadczy? O tym, że założone w budżecie 3,8 proc. jest scenariuszem możliwym do zrealizowania, który zapewnia stabilność finansów publicznych. Pamiętajmy, że określona w ustawie kwota deficytu i wydatków to wartości maksymalne, a dochodów to wartość minimalna, która jest potrzebna do sfinansowania tych wydatków.

Czy planuje Pani zmiany personalne na kluczowych stanowiskach w resorcie finansów, np. na stanowisku wiceministra odpowiedzialnego za przygotowanie budżetu?

T.Cz.: Na razie pion budżetowy podlega mnie. Czuję odpowiedzialność za ustawę budżetową na 2018 r. Do końca stycznia, czyli momentu, kiedy ustawa zostanie ostatecznie uchwalona przez Parlament, nie przewiduję zmiany na tym stanowisku. W dalszej perspektywie nie jest to wykluczone.

SzSz (PAP)

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych