Niepokojące dane dla Polski
W swoim najnowszym raporcie NBP zawiera prognozy dotyczące polskiego rynku pracy jak i całej gospodarki. Chociaż niektóre z nich są pozytywne, wiele wzbudza uzasadniony niepokój.
Pierwszą prognozą, której warto się przyjrzeć, jest przewidywana inflacja. Na początku roku 2020 ma ona osiągnąć poziom około 3,5%, może jednak sięgnąć nawet 5%. Powodem tak znacznego wzrostu ma być zdaniem NBP zakończenie zamrożenia cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych.
Następnie inflacja ma spaść do poziomu 2,5%, by następnie utrzymać się na niewiele wyższym poziomie aż do końca 2021 roku. Biorąc pod uwagę, że cel inflacyjny dla Polski wynosi właśnie 2,5%, dane te nie powinny być niepokojące. Trzeba jednak spojrzeć na szerszy kontekst.
Już w tym roku doszło do korekcji danych ze strony NBP. W stosunku do raportu z lipca, listopadowe dane dotyczące inflacji różnią się niewiele. Niemniej jednak, różnice są zauważalne. Jest to kolejna prognoza, która zakłada wzrost inflacji względem poprzedniej. Warto przy tym pamiętać, że inflacja na poziomie nawet 5%, która według niektórych prognoz może zaistnieć, może oznaczać destabilizację polskiej gospodarki.
Źródło: Spotdata; NBP
Należy również zwrócić uwagę na prognozowane wyhamowanie wzrostu PKB. Chociaż już w lipcu NBP przewidywało spadek tempa wzrostu PKB, to korekta z 12 listopada przedstawia bardziej negatywne dane. Wynikać ma to m.in. ze spadku wzrostu dynamiki płac oraz wzrostu inflacji. Zdaniem NBP pozytywnie konsumpcję stymulować ma z kolei rozszerzenie programu Rodzina 500 plus, Emerytura plus oraz wzrost zarobków.
Warto zatrzymać się przy tym ostatnim podpunkcie. Prognoza wzrostu zarobków skorelowana jest z zapowiadanym podniesieniem płacy minimalnej. NBP jednak zdaje się nie uwzględniać w swoich danych możliwy wzrost bezrobocia wynikający ze znacznego wzrostu płacy minimalnej. Jeśli spełni się ten scenariusz, wówczas nie tylko dojdzie do wzrostu bezrobocia, ale także i do zmniejszenia wzrostu PKB. W najgorszym przypadku przewidywanym przez NBP, może nawet dojść do jego stagnacji na poziomie poniżej 1%.
Chociaż na razie nie można mówić o stagnacji polskiej gospodarki, prognozy nie są najlepsze. Patrząc również na fakt, że niektórzy z naszych najważniejszych partnerów handlowych np. Niemcy czy Francja wykazują raczej spadek konsumpcji niż jej wzrost, istnieją uzasadnione obawy o dalszy wzrost polskiej gospodarki.
Stymulowanie inwestycji poprzez obniżenie stóp procentowych nie będzie miało w tym przypadku żadnego uzasadnienia. Cel inflacyjny NBP jest i tak już stosunkowo wysoki (dla przypomnienia, wynosi on 2,5%), a i tak został on przekroczony w roku 2019 i nic nie wskazuje na to, by trend ten miał się odwrócić w latach 2020 i 2021.
Czy nadchodzą trudne czasy dla polskiego konsumenta? Niekoniecznie. Jednak warto obserwować obecne nastroje względem polskiej gospodarki oraz z uwagą przyglądać się prognozom inflacyjnym.
Źródło danych: NBP, Spotdata
Adrian Reszczyński