Analizy

Zimny prysznic

Patryk Pyka, analityk Dom Inwestycyjny Xelion

  • Opublikowano: 11 lipca 2018, 18:17

  • 1
  • Powiększ tekst

W środę na rynkach akcyjnych ponownie zagościła czerwień. Po kilku dniach odprężenia, które zostało zbudowane w dużej mierze na „odwlekaniu” nieuniknionych ryzyk, na rynek w końcu została zrzucona wiadomość o dalszej eskalacji konfliktu handlowego. Stany Zjednoczony prężą muskuły, rozpoczynając prace nad wdrożeniem kolejnego pakietu taryf celnych obejmujących wartość importowanych towarów z Chin w kwocie 200 mld USD. O ile niezłomność oraz twarda pozycja negocjacyjna administracji USA wydaje się być w tym konflikcie znana od dosyć dawna, o tyle chińskie narzędzia i działania odwetowe już nie do końca.

Państwo Środka nie jest w stanie odpowiedzieć taryfami celnymi w sposób równomierny, ze względy na fakt, że import amerykańskich towarów do Chin jest o wiele niższy. Pozostają zatem takie narzędzia jak słynna dewaluacja yuana czy uruchomienie (lub zapowiedź uruchomienia) podaży amerykańskich obligacji. Wiele jednak wskazuje na to, że użycie tej broni doprowadziłoby przede wszystkim w ostatecznym rozrachunku do pogorszenia sytuacji Chin, a także innych państw EM. Wprawdzie dewaluacja yuana mogłaby wesprzeć wyniki eksporterów, niemniej jednak mało prawdopodobny wydaje się być scenariusz, w którym decydenci chińscy pozwalają na spadek wartości swojej waluty i paniczną ucieczkę kapitału, porównywalną do tej z 2015 r. Niezbyt dobrym pomysłem wydaje się być również wyprzedaż obligacji amerykańskich – prawda jest taka, że olbrzymie możliwości Fedu dają gwarancję zapanowania nad podażą o takiej skali, a ewentualny wzrost rentowności amerykańskiego długu stałby się kolejnym aspektem podważającym atrakcyjność rynków wschodzących. Nasuwa się zatem pytanie, w jakim kierunku powinny podążyć Chiny, które od początku znajdują się w o wiele gorszym położeniu negocjacyjnym? Wiele wskazuje na to, że odłożenie na bok planowanego delewarowania i rozpoczęcie luzowania monetarnego i fiskalnego jest na ten moment jedną z bardziej rozsądnych opcji, nad którymi mogą pochylić się władze Państwa Środka.

Ostatnie „strzały” w wojnie handlowej po raz kolejny szczególnie negatywnie odbijają się notowaniach miedzi. Cena „czerwonego metalu” traciła w środę ponad -3 proc., zbliżając się do najniższych poziomów od niemal roku. Niestety realizacja czarnego scenariusza konfliktu handlowego sprawiła, że kreowane przez metale przemysłowe dodatnie stopy zwrotu w trakcie drugiego kwartału zostały oddane w zaledwie dwa tygodnie. W zaistniałej sytuacji próżno odwoływać się do szeregu innych czynników, które teoretycznie (z racji obecnej fazy cyklu koniunkturalnego) powinny stymulować wzrost tej klasy aktywów, podczas gdy nad gospodarką Chin wisi realne ryzyko spowolnienia tempa wzrostu.

WIG20 zakończył ostatecznie środową sesję spadkiem o -1,1 proc. Przez większą część dnia największą ujemną kontrybucję do indeksu dostarczał KGHM, który na skutek gwałtownej przeceny miedzi zniżkował momentami ponad -3 proc. W drugiej części sesji na prowadzenie w tym jakże niechlubnym rankingu wysunął się PKN Orlen, który z kolei zaliczył zniżkę o ok. -2 proc. Spadek zanotowały dziś również indeksy reprezentujące drugą i trzecią linię spółek – mWIG40 stracił -0,5 proc., a sWIG80 -0,6 proc.

Powiązane tematy

Komentarze