Wiatr od morza impulsem dla gospodarki
Inwestycje w morskie farmy wiatrowe na Bałtyku umożliwią transformację polskiej energetyki. Stwarzają także szanse rozwoju lokalnych firm i całej gospodarki. To główne wnioski z debaty zorganizowanej w ramach Forum wGospodarce.pl, a zatytułowanej „Odnawialne źródła energii w obliczu wyzwań bezpieczeństwa energetycznego – perspektywy rozwoju energetyki wiatrowej i offshore w Polsce i Unii Europejskiej”
W debacie zorganizowanej przez redakcję ekonomiczną Grupy Medialnej Fratria rząd reprezentowali wiceminister klimatu i środowiska Ireneusz Zyska i Grzegorz Witkowski, wiceminister infrastruktury. W debacie uczestniczyli także przedstawiciele firm przygotowujących inwestycje na Bałtyku: Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, prezes Baltic Power i dyrektor Biura Morskich Farm Wiatrowych PKN Orlen, Michał Kołodziejczyk, prezes Equinor Polska, oraz Paweł Śliwa, wiceprezes ds. innowacji PGE Polskiej Grupy Energetycznej, a także eksperci: Ryszard Gburek – dyrektor zarządzający Pionem Klientów Strategicznych BOŚ oraz Arkadiusz Krasnodębski – partner zarządzający Dentons.
Wszyscy byli zgodni co do tego, że obecna sytuacja geopolityczna – wojna na Ukrainie i program RePowerEU – spowoduje przyspieszenie zielonej rewolucji w Europie, czyli odejście od paliw kopalnych. Podkreślali konieczność sprawnej realizacji projektów budowy polskich farm wiatrowych na Bałtyku ze względu na ich znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego kraju.
Strategia adekwatna do sytuacji
Wiceminister Ireneusz Zyska zapowiedział w czasie debaty, że rząd przygotuje aktualizację dokumentu „Polityka energetyczna Polski do 2040 r.” i trwają nad nią właśnie prace.
Najważniejszym filarem tej krajowej strategii jest suwerenność energetyczna, a ta oznacza zapewnienie odbiorcom stabilnych dostaw energii po akceptowalnej cenie. Dlatego jak najwięcej energii musimy wytwarzać na miejscu – w kraju, by nie być w żaden sposób uzależnionymi od importu - mówił wiceminister Zyska.
Bardzo duże znaczenie będą mieć źródła odnawialne, nie tylko słońce i wiatr, ale także energetyka oparta na biogazie i biometanie, które mamy na miejscu.
Dyrektor Ryszard Gburek z Banku Ochrony Środowiska podkreślał w czasie debaty znaczenie inwestycji w odnawialne źródła, i to w jak najszerszym zakresie.
Różnorodność źródeł energii jest konieczna, dzięki niej cały system uzyska odporność na kryzysy i takie sytuacje jak obecnie – dodał.
Aktualizacja PEP 2040 będzie uwzględniać nową sytuację na rynku surowcowym i wnioski z doświadczeń z ubiegłych lat, gdy Polska była uzależniona od dostaw z Rosji, zwłaszcza gazu ziemnego. Ministerstwo Klimatu i Środowiska zwraca uwagę, że zarówno gaz, jak i węgiel będą paliwem przejściowym w polskim miksie energetycznym.
Prezes Anna Łukaszewska-Trzeciakowska podkreśliła, że nowe bloki gazowe są polskiej energetyce potrzebne, by stabilizować odnawialne źródła energii.
Cała Europa rozumie konieczność stabilizowania OZE energetyką konwencjonalną, a dla PKN Orlen, jako koncernu multienergetycznego, ważny jest zrównoważony bilans, czyli miks, w którym jest miejsce dla źródeł odnawialnych, w tym przede wszystkim morskich farm wiatrowych stabilizowanych blokami gazowymi – mówiła w czasie debaty.
Wiceminister klimatu i środowiska Ireneusz Zyska mówił o „ekonomicznym i racjonalnym przygotowaniu do zmian w energetyce” i zapowiedział, że zwiększając istotnie potencjał OZE, Polska będzie potrzebować zarówno bloków gazowych, jak i węglowych – do czasu zastąpienia węgla energetyką jądrową. W związku z tym wiceminister klimatu zapowiedział, że polski rząd zamierza wystąpić do Komisji Europejskiej o zgodę na dłuższy okres wykorzystywania węgla kamiennego i brunatnego w produkcji energii i tzw. programu Bloki 200+.
Chodzi o plan modernizacji i wydłużenie czasu pracy starszych bloków węglowych o mniejszej mocy – 200 MW (stąd nazwa) tak, by mogły stabilizować bezpieczeństwo energetyczne kraju, gdy OZE trudno sterować. (Zmodernizowane bloki mają lepszą sprawność wytwarzania energii elektrycznej, i to nawet gdy pracują z niskim obciążeniem).
Wiceprezes PGE Paweł Śliwa mówił w czasie debaty, że wydłużenie czasu pracy bloków o mocy 200 MW jest bardzo ważne dla całego krajowego systemu.
Jednak gdyby okazało się, że unijna polityka dotycząca handlu emisjami – EU ETS – wprowadzi rozwiązania niekorzystne dla istnienia bloków węglowych, a koszty zakupu pozwoleń będą jeszcze rosnąć, to ich modernizacja i dalsze wykorzystywanie w Polsce nie będzie miało sensu – stwierdził.
Wiceminister Zyska uważa, że transformacja energetyczna przyspiesza w Europie, a więc i w Polsce to konieczność cywilizacyjna, tym bardziej że chodzi także o poprawę konkurencyjności polskiej gospodarki. Udział odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym kraju będzie i musi rosnąć w kolejnych latach.
Polska ma obecnie w planach inwestycje, dzięki którym za trzy lata moce wytwórcze OZE osiągną poziom 28 GW, a w 2030 r. – 50 GW. Zdaniem prezesa Equinor Polska zapisany w „Polityce energetycznej Polski do 2040 r.” cel osiągnięcia 11 GW mocy z morskich farm wiatrowych powinien zostać zmodyfikowany i zwiększony.
Obecne plany zakładają wykorzystanie tylko niewielkiej części potencjału, jaki daje nam Bałtyk. I można to zmienić w ramach aktualizacji planu zagospodarowania obszarów morskich – wskazywał Michał Kołodziejczyk.
Będzie więcej?
Szczególne znaczenie dla rozwoju źródeł odnawialnych ma budowa farm wiatrowych na Bałtyku ze względu na ich skalę. Obecnie krajowe firmy przygotowują się do budowy systemu o mocy 11 GW. Ale Ministerstwo Infrastruktury analizuje potencjał inwestycyjny i może się okazać znacznie większy – nawet 20 GW.
Wiceminister Grzegorz Witkowski uważa, że nasz kraj musi dostosować się do wyzwań, które z jednej strony stwarza nowa sytuacja geopolityczna, a z drugiej – przyspieszenie transformacji energetycznej.
Polska musi wykorzystać swoje położenie i fakt, że jesteśmy krajem nadmorskim – mówił w czasie debaty.
Są duże możliwości i potencjał rozwoju morskich farm wiatrowych, bo mamy do dyspozycji 1000 kmkw. naszych wód.
Zdaniem wiceministra Witkowskiego w nowej sytuacji geopolitycznej Polska zmienia kierunek zainteresowania i współpracy.
Przez lata kolejne rządy patrzyły i na oś wschód–zachód i na niej były skoncentrowane, ostatnio jednak dostrzegamy znaczenie współpracy z północą i południem kontynentu i w tym kontekście zapoczątkowana przez śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego idea Trójmorza okazała się wyjątkowo trafna i nieoceniona – mówił w czasie debaty wiceminister infrastruktury.
Wojna na Ukrainie tylko przyspieszyła kluczowe decyzje związane z tym projektem.
Wiceminister Witkowski porównał program budowy farm wiatrowych na Bałtyku do realizowanych ze wsparciem państwa takich przedsięwzięć jak budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego lub przekop Mierzei Wiślanej.
To wielkoskalowe inwestycje, które zmieniają gospodarkę, i polski rząd na pewno nie będzie szczędził na te cele pieniędzy – dodał Grzegorz Witkowski.
Partner zarządzający kancelarii Dentons Arkadiusz Krasnodębski uważa, że realizacja inwestycji MFW to wielka szansa na „prawdziwy skok w transformacji energetycznej Polski”. Jego zdaniem wraz z postępem technologicznym wzrasta sprawność i przewidywalność pracy morskich wiatraków. A to może oznaczać, że staną się istotnym elementem pracy systemu elektroenergetycznego w paśmie podstawowym.
Local content, czyli szansa dla polskich firm
Uczestnicy debaty omówili także główne uwarunkowania realizacji inwestycji i wyzwania z tym związane, a także szanse dla krajowej gospodarki, które stwarza realizacja tak ogromnych przedsięwzięć.
Zdaniem wiceministra infrastruktury Grzegorza Witkowskiego, podejmując kierunkowe decyzje o budowie farm na Bałtyku, rząd oczekuje, że umożliwią zaangażowanie polskich przedsiębiorstw na każdym etapie prac i dadzą impuls rozwojowy także lokalnym firmom.
Zależy nam na jak największym wykorzystaniu rodzimego potencjału, chcemy, by porty instalacyjne były na polskim wybrzeżu – w Łebie, Trójmieście czy Świnoujściu, nie zaś na Bornholmie, a punktem odbioru stało się Choczewo – mówił Grzegorz Witkowski.
Mamy także stocznie i państwowe spółki, jak choćby Lotos Petrobaltic, które powinny pokusić się o posiadanie statków serwisowych.
Obecni na debacie przedstawiciele firm PKN Orlen, PGE i Equinor, które przygotowują się do budowy morskich farm wiatrowych, zapewnili, że wykorzystanie rodzimych firm w całym procesie inwestycyjnym jest niezwykle istotne.
Budowa farm na Bałtyku to projekt długofalowy, zatem i zaangażowanie krajowych firm na różnych etapach, nie tylko budowy, ale i eksploatacji, będzie trwało wiele – nawet 30 lat – mówił wiceprezes PGE Paweł Śliwa.
Wprawdzie nasi duńscy partnerzy oferują nam własne rozwiązania, ale jako firma także staramy się zdobywać innych partnerów i np. zawieramy bezpośrednie umowy na budowę statków.
Jego zdaniem w pierwszej fazie realizacji morskich farm wiatrowych na Bałtyku trudno będzie osiągnąć bardzo wysoki poziom – np. 60 proc. – udziału krajowych firm, ale w drugiej fazie jest osiągalny. Jako inwestor mamy oczywiście wiele celów, ale do kluczowych zaliczamy terminowe uruchomienie farm i wykorzystanie potencjału rodzimych firm – dodał wiceprezes PGE.
Arkadiusz Krasnodębski porównał firmy inwestujące w MFW do Champions League.
To na świecie ledwie kilkunastu graczy z ogromnym know-how i wielkimi pieniędzmi, tym bardziej więc udział polskich firm w takich projektach należy do polskiej racji stanu – dodał.
Prezes Baltic Power z Grupy Orlen Anna Łukaszewska-Trzeciakowska uważa, że potencjał, jaki dają inwestycje w offshore, zmieni trwale polską energetykę i krajową gospodarkę.
Inwestycje na Bałtyku znacznie przyczynią się do transferu technologii, a tym samym rozwoju polskich firm oraz regionów nadmorskich – mówiła.
Mamy umowę o współpracy z GE, której jednym z warunków realizacji jest zaangażowanie w rozwój polskich przedsiębiorstw. Wiadomo już, że w Łebie powstanie port serwisowy na potrzeby naszej pierwszej morskiej farmy wiatrowej.
Prezes Baltic Power zapowiedziała, że PKN Orlen przygląda się rozwojowi energetyki wiatrowej również w innych krajach, np. bałtyckich.
Potencjał Litwy czy Łotwy jest znaczący, dlatego dla nas to naturalne kierunki przyszłych projektów offshore – dodała.
Anna Łukaszewska-Trzeciakowska wskazała także na wyzwania, które stoją przed inwestorami, jak choćby złożoność procedur i wysokie wymagania wobec niezbędnych pozwoleń na realizację inwestycji. Do wyzwań zaliczyła terminowe wykonanie kolejnych etapów prac.
Istotne jest, aby porty instalacyjne powstały na czas. Równolegle realizowanych jest kilka inwestycji. Może okazać się, że opóźnienia u jednego dewelopera spowodują też opóźnienia u innych – dodała prezes.
Jej zdaniem sukces pierwszej fazy zależeć będzie od tego, jak ostatecznie projekty „zepną się finansowo”.
W obecnej sytuacji rynkowej i makroekonomicznej zawarte kontrakty długoterminowe (CfD) obarczone są coraz większym ryzykiem. Uważnie obserwujemy również łańcuchy dostaw – mówiła Anna Łukaszewska-Trzeciakowska.
Partner zarządzający Dentons Arkadiusz Krasnodębski pozytywnie ocenił dotychczasowe przygotowania do realizacji pierwszej fazy inwestycji, szczególnie w kontekście długoterminowych kontraktów różnicowych, czyli dozwolonej pomocy publicznej, która była warunkiem uruchomienia tych inwestycji.
Sukces pierwszej fazy projektu spowoduje, że będzie można przejść do kolejnych i systemu aukcji koniecznego do zapewniania równowagi odbiorców energii i inwestorów MFW – dodał.
Dyrektor Ryszard Gburek wskazał na złożoność projektów, takich jak morskie farmy wiatrowe.
Najprostsze do sfinansowania są małe lokalne projekty OZE, zwłaszcza jeśli inwestorzy mają umowy na przyłączenie do sieci, wtedy i ryzyko inwestycyjne jest niższe – mówił. I przypomniał, że Bank Ochrony Środowiska specjalizuje się w finansowaniu projektów ekologicznych. Powołał także specjalny zespół ekologów, by móc trafniej oceniać i rozumieć ewentualne ryzyka związane z inwestycjami w OZE.
W naszym portfelu kredytowym mamy blisko 40 proc. zielonych aktywów, a ambicją banku jest wzrost do 50 proc. – mówił dyrektor Ryszard Gburek. - Pod koniec 2021 r. BOŚ zdecydował się też na udział w programie emisji zielonych obligacji firmy Famur, w przeszłości pracującej przede wszystkim na potrzeby górnictwa. Przykład nowej strategii tej spółki to realny dowód na postępującą zieloną transformację polskiej gospodarki – dodał.
Czerpiąc z doświadczeń potentatów
Goście debaty uznali, że polskie firmy powinny wyciągnąć wnioski z doświadczeń innych krajów w inwestycjach offshore i skorzystać z najlepszych wzorców.
Uruchamiając te procesy nieco później niż inne kraje, możemy czerpać z ich najlepszych doświadczeń i uniknąć wielu błędów – mówił Arkadiusz Krasnodębski. Dotyczy to chociażby przygotowywania systemu regulacji, który w Polsce inwestorzy oceniają pozytywnie. Mamy dobrą agendę i pomysł, ale warto czerpać z doświadczeń innych. By osiągnąć sukces, istotne są wykorzystanie najlepszych praktyk, sprawne regulacje i dobre przygotowanie inwestycji. Kluczowe będzie teraz uzyskanie finansowania dla projektów MFW i warto działać szybko, bo mamy do czynienia z wieloma czynnikami zewnętrznymi, od rosyjskiej agresji na Ukrainie do rosnącej właściwie globalnie inflacji, które przez podmioty finansujące są postrzegane jako czynniki ryzyka, podrażające koszt pieniądza. Ta niepewność nie zniknie szybko – dodał.
Zdaniem wiceprezesa PGE Pawła Śliwy polskie firmy z sektora energetyki na razie nie mają doświadczeń w budowie morskich farm wiatrowych. Dlatego w przypadku pierwszej fazy rozwoju morskich farm wiatrowych naturalnym i rozsądnym podejściem było zaproszenie do współpracy zagranicznego partnera o bogatym doświadczeniu.
PGE ma najlepszy serwis w dziedzinie budowy parków wiatrowych na lądzie i chcemy taki sam uzyskać jako inwestor morskich farm – mówił w czasie debaty.
Do współpracy przy realizowanym największym projekcie morskich farm wiatrowych w polskiej części Morza Bałtyckiego wybraliśmy duński Orsted jako partnera. To sprawdzony sposób pozyskiwania kompetencji na przyszłość, przy czym odpowiedzialność i decyzyjność rozkładają się po równo między partnerami JV. Pod wieloma względami wykorzystamy synergie płynące ze współpracy: wspólny zespół projektowy, wspólne aplikowanie o dane obszary, wspólne przygotowanie przetargów, wspólne wydarzenia dla dostawców i podwykonawców.
Paweł Śliwa zapowiedział, że PGE, mając długofalowy plan inwestycji w MFW, w kolejnych jego etapach będzie podejmować współpracę z polskimi podmiotami państwowymi.
Jak to robią inni
Prezes Equinor Polska wskazał na rosnące zainteresowanie w Europie budową wiatraków i plany ogłaszane przez kolejne państwa.
Dania, Holandia, Belgia i Niemcy porozumiały się w sprawie wspólnych inwestycji na Morzu Północnym – o mocy 150 GW w perspektywie do 2050 r., Norwegia ma w planach budowę 30 GW mocy do 2040 r., a w Wielkiej Brytanii na ukończeniu jest nasz projekt Dogger Bank – 3,6 GW, który będzie największą budowaną obecnie morską farmą wiatrową na świecie – mówił prezes Michał Kołodziejczyk.
I przypomniał, że lista projektów MFW w Europie wydłuża się i w tym kontekście powstaje pytanie, czy nasz rynek będzie konkurencyjny wobec innych inwestycji za granicą.
Prezes Kołodziejczyk wskazał na fakt, że ze względu na znaczenie projektów offshore dla zielonej transformacji w Europie Zachodniej inwestorzy mogą liczyć na pewne ułatwienia. Podał przykład Wielkiej Brytanii, gdzie zwiększono cel inwestycji do 50 GW mocy, ale równocześnie skrócono procedury związane z uzyskiwaniem niezbędnych pozwoleń – z czterech lat do roku.
W Polsce regulacji jest zbyt wiele, ich uproszczenie jest konieczne, by dotrzymać harmonogramu prac – dodał prezes Equinor Polska.
Oprac. Agnieszka Łakoma.
CZYTAJ TEŻ: Spadają dostawy gazu przez Nord Stream 1
CZYTAJ TEŻ: Rosyjska wojna finansowana między innymi przez Francję