TYLKO U NAS
Gazowa „solidarność” po niemiecku
Gdy po napaści na Ukrainę Rosjanie zakręcili „gazowy kurek”, wiele krajów unijnych musiało szybko znaleźć nowych dostawców i słono za to zapłacić. W tej grupie były też Niemcy, które część tych kosztów przerzuciły na sąsiadów – Austrię, Czechy, Słowację i Węgry a także Polskę, podnosząc im opłaty za tranzyt gazu.
Szykuje się ostra dyskusja na najbliższym – poniedziałkowym spotkaniu unijnych ministrów odpowiedzialnych za energię, bo pięć państw oskarża Berlin o nieuzasadnioną podwyżkę stawek za udostępnienie swoich gazociągów czyli przesył gazu. Ponad tydzień temu o sprawie poinformował portal „Financial Times”, a szczegóły ujawnił ostatnio Euractive. Powołując się na dokumenty pisze, że kraje Europy Centralnej uważają niemiecką decyzję o podwyżce opłaty tranzytowej za „niesprawiedliwą”, a zwiększone koszty z tym związane wpływają na sytuację całego regionu i stwarzają „poważne wyzwania dla europejskiego rynku gazu”. Niemcy w ten sposób próbują sobie zrekompensować część kosztów, które sami musieli ponieść, kupując bardzo drogi gaz w czasie kryzysu, by napełnić magazyny na zimę 2022/23 zgodnie z wymogami Brukseli.
Za pełne magazyny w Niemczech odpowiada spółka Trading Hub Europe, a wydatki z tym związane - według Euractive - wyniosły ok. 10 miliardów euro, niestety zdołała upłynnić tylko część zgromadzonego drogiego gazu. Straty z tego tytułu – w wyniku spadku cen – szacuje się na blisko 7 mld euro. Stąd podwyżka opłat tranzytowych „dla sąsiadów” . (Ale wzrosły też taryfy dla samych Niemców.)
Drożyzna z powodu kryzysu
Przypomnijmy, że w drugim półroczu 2022 roku ceny gazu biły rekordy na europejskich giełdach – dochodziły do nawet 240 – 300 euro za 1 MWh (podczas gdy w zeszłym roku spadły do poniżej 50 euro, zaś obecnie gaz wyceniany jest na ok. 25 euro za 1 MWh). A wiele państw UE, którym Gazprom odciął zaopatrzenie, było zdane na dyktat cenowy innych dostawców, byle tylko zapewnić bezpieczeństwo zaopatrzenia. Wszyscy usilnie zabiegali o import gazu zarówno skroplonego LNG, który można dostarczyć statkami, jak i pozyskiwany \ ze złóż norweskich. Z Szelfu Norweskiego surowiec trafia na kontynent gazociągami podmorskimi do wybrzeży, a następnie - by odebrały go kraje Europy Centralnej - musi być przesłany niemiecką siecią. Korzystały one także z tranzytu, jeśli zamówienia obejmowały gazu skroplony.
»» O europejskim rynku paliw czytaj tutaj:
UE cały czas kupuje od Rosji gaz i ropę
Strategiczna magistrala gazowa ożyje
Rosyjskiej benzyny długo nie zatankujemy
Tranzyt to konieczność
Dla Polski problem podwyżki opłat tranzytowych przez Niemcy nie jest aż tak dotkliwy, gdyż mamy własne wydobycie, zaś część gazu dociera statkami do terminalu LNG w Świnoujściu
W szczególnie trudnej sytuacji są cztery pozostałe państwa bez dostępu do morza: Czech, Słowacji, Węgier i Austrii. I to właśnie ich rządy wskazały - jak poinformował portal FT – że wyższa opłata tranzytowa nie tylko utrudnia dostęp do (alternatywnego wobec Rosji) importu, ale także niejako wymusza pozostanie przy gazie rosyjskim.
„Może to zmusić niektóre państwa członkowskie do większego polegania na imporcie gazu z Rosji, potencjalnie zwiększając ich zależności geopolityczne i podważając wszelkie wysiłki na rzecz dywersyfikacji źródeł energii” - argumentują.
Według FT, opłata wynosi obecnie 1,86 euro/MWh, czyli ok. 7 proc. aktualnej referencyjnej ceny gazu w Europie.
Władze w Berlinie mają własne argumenty i – jak pisze Euractive - twierdzą, że „dobrze wypełnione magazyny w znaczący sposób przyczyniły się do stabilizacji cen i uspokojenia rynków”, na czym „skorzystały nie tylko Niemcy, ale także inne kraje europejskie”.
Wzorem Berlina także Włosi chcą podnieść stawki tranzytowe za przesyłanie gazu. Ale jeśli władze Komisji Europejskiej uznają skargę państw naszego regionu, to najpewniej rząd w Rzymie zrezygnuje ze swojego planu.
Agnieszka Łakoma
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Uwaga, szpiegujące „elektryki” z Chin!