Informacje

autor: fot. Fratria / AS
autor: fot. Fratria / AS

GAZETA BANKOWA: Ile jest warty polski piłkarz?

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 17 marca 2019, 08:58

    Aktualizacja: 17 marca 2019, 08:58

  • Powiększ tekst

Przykład Krzysztofa Piątka – który jeszcze pół roku temu był zawodnikiem przeciętnej Cracovii, odszedł do Genui za 4 mln euro, a niedawno zamienił ją na Milan za 35 mln – nie jest wyjątkiem, tylko rzeczywistym przykładem na to, jakim majątkiem dysponujemy, jaki jest potencjał polskich piłkarzy. O transferowym biznesie, cenach za polskich zawodników i lidze dla przeciętniaków ze Zbigniewem Bońkiem, prezesem PZPN, rozmawia Cezary Kowalski

Czy ceny transferowe za polskich piłkarzy nie są zbyt niskie?

Zbigniew Boniek: Uważam, że są właściwe. Odzwierciedlają zapotrzebowanie. Po pierwsze, bo za rozsądne pieniądze zagraniczne kluby dostają zawodników, którzy mogą się rozwijać. Czyli ktoś, kto za nich dobrze zapłacił, może zarobić jeszcze więcej. Owszem, zawsze zdarzą się przypadki, które się nie sprawdzą, bo futbol to nie jest matematyka, ale generalnie rosnące zainteresowanie polskimi młodymi graczami w Europie to nie jest przypadek. Wracając do pytania: skoro za piłkarza z 25. ligi w Europie, bo na tym miejscu plasuje się nasza Ekstraklasa, można uzyskać 4 czy 5 mln euro, to wcale nie jest mało.

Z drugiej strony czy Krzysztof Piątek pół roku wcześniej, będąc jeszcze zawodnikiem Cracovii, był adekwatnie słabszy do kwoty transferowej, jaką obecnie za niego zapłacono? Cracovia dostała od Genui 4 mln euro. Po sześciu miesiącach we Włoszech Milan zapłacił za niego 35 mln euro, a jest możliwe, że jeszcze będzie musiał dopłacić 5 mln. Czy w ciągu sześciu miesięcy Piątek stał się aż 10 razy lepszym zawodnikiem?

Po pierwsze, ceny za piłkarzy nie muszą być wartością logiczną. Jednak jest coś takiego jak popyt i podaż. Gdy Piątek strzelał gole w polskiej lidze, to był wart od 4 do 6 mln euro. Gdyby jego klub, czyli Cracovia, grał w Lidze Mistrzów, to natychmiast cena zawodnika wynosiłaby ok. 12 mln euro. Natomiast przypadek Piątka jest wyjątkowy. Uważam, że on w te sześć miesięcy we Włoszech jednak się niesamowicie rozwinął, wprost nieprawdopodobnie. Błyskawicznie poznał środowisko, nabrał doświadczenia, inaczej się zachowuje, inaczej myśli, inaczej się odżywia. Można teraz zobaczyć w sieci zbitki bramek Piątka, które strzelał w polskiej lidze. Jedna z nich jest po dosłownie identycznej akcji jak ta, którą wbił Napoli. Zszedł do boku, ograł dwóch obrońców i strzelił na ten dalszy słupek. Ten sam gol, po takiej samej akcji, ale w starciu z Termalicą Nieciecza, a nie Napoli, jest po prostu wart mniej. To wszystko. On musiał przekonać, że potrafi robić takie cuda również w jednej z najlepszych lig świata. Przekonał i dlatego wydano na niego te pieniądze. Przecież to samo było przed laty z Lewandowskim. Odchodził z Lecha za kilka milionów euro, a dzisiaj, gdyby ktoś chciał go kupić, musiałby wydać 80 mln euro. Dzięki takim historiom jak ta Piątka popyt na polskich piłkarzy będzie rósł. Bo są poważni, bo dobrze trenują, bo mają talent i rodzi się ich naprawdę wielu. Ceny będą szły w górę.

Cały wywiad ze Zbigniewem Bońkiem o pieniądzach na futbolowym rynku transferowym oraz więcej informacji i komentarzy o światowej i polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” - do kupienia w kioskach i salonach prasowych.

„Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych