Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Głos na poniedziałek, czyli subiektywne podsumowanie weekendu

Krystyna Szurowska

Krystyna Szurowska

ekonomistka i publicystka

  • Opublikowano: 3 czerwca 2013, 16:23

  • 3
  • Powiększ tekst

Końca dobiegł długi weekend, a z nim maj. Nic to nie zmienia - Komisja Europejska nadal prostuje banany i zmienia oliwę w restauracjach, Francuzi nadal nie przejmują się galopującym kryzysem, a bogaci Brytyjczycy wspierają UKIP. Niemcy wrócili z dwutygodniowego długiego weekendu, zastała ich powódź, wojna celna i protestujący komuniści. Turcja w masowym proteście, David Cameron ma problemy z działaczami partyjnymi, którzy twierdzą, że jego ciągoty do homo-małżeństw są niezgodne z wartościami wyznawanymi przez konserwatystów, a na zielonej wyspie bicie piany udawaną dyskusją o zakazie pracy w niedziele. Kolejny intensywny weekend czas podsumować!

 

Z pamiętnika komisarza europejskiego...

W zeszłym tygodniu daleką Europę odwiedził Li, co nie czytał Marxa (nowy premier Chin). Ostrzegł Komisję, że jeśli nałożą wysokie cła na panele solarne z państwa środka, nie tylko zrobią krzywdę finansową mieszkańcom swojego kontynentu, ale też wywołają wojnę celną. Komisja nadal się zastanawia nad tymi cłami, ale chyba mało intensywnie, bo mają "tłustsze" problemy, o których za chwilę. Z racji niskiej intensywności zastanowienia, Chińczycy postanowili nie czekać dłużej i pokazać, że też potrafią, a co! Wszczęli antydumpingowe dochodzenia w sprawie roztworu tetrachloroetenu importowanego z UE i US. Środek wykorzystywany min. w pralniach chemicznych do odplamiania. W Komisji musiała nastąpić konsternacja - jak to możliwe, że ktoś ich o dumping posądza skoro od dziesięcioleci dbają o wysokie ceny produktów wprowadzając wyśrubowane normy produkcji i przepisy dot. zatrudnienia! W zeszłym tygodniu pisałam, że Li Kequiang ma po swojej stronie Angele Merkel i zastanawiałam się, czy na Komisję Europejską ktoś ma jeszcze wpływ. W tym tygodniu okazało się, że większość krajów jest przeciwna zaporowym cłom, tylko jeden komisarz Karel De Gucht uparcie chce je wprowadzić. Sytuacja ma się tak, że jeśli komisarz chce, to tak się stanie, można go tylko prosić, dlatego wszyscy teraz chodzą i namawiają go, aby zrezygnował ze swojego światłego pomysłu. On pozostaje jednak nieugięty. Wszechwładny dewastator już ledwo istniejącego handlu Karel De Gucht.

Kolejny raz będziemy mogli podziękować Komisji Europejskiej za troskę, aby nasza konsumpcja przebiegała w sposób nieskrępowany. Otóż, Komisja Europejska uznała, że w restauracjach nie powinno się podawać oliwy z oliwek w szklanych opakowaniach wielokrotnego użycia. Powinna być serwowana w jednorazowych buteleczkach, fabrycznie zamkniętych, tak, aby podły kapitalista właściciel restauracji nie mógł nią "manipulować". Mógłby przecież dolać tam benzyny i co wtedy? Przepis miałby wejść w życie od stycznia 2014, a to wszystko w imię, jak mówią specjalizujący się w niej eurokraci, wolności. Twierdzą, że jeśli klient płaci za oliwę z oliwek konkretnej marki, konkretnej jakości to chce mieć pewność, że podły kapitalista restaurator nie dodał tam czegoś i to jest właśnie ich wolność wyboru. Jeśli prawo wejdzie w życie, ciekawa jestem co zrobią restauracje, które samodzielnie produkują oliwę z oliwek, na przykład warszawska Meltemi. Kucharz po wyciśnięciu pestek złapie się za chochle i z miski zacznie przelewać do jednorazowych buteleczek i banderolować szyjki, aby klient miał pewność, że ta oliwa to dokładnie ta, którą przed chwilą wycisnął? Absurd dnia codziennego.

Monsieur Hollande

Henri de Castries, kolejny wróg Francuskiej Republiki Ludowej. Wszyscy się na ten biedny kraj uwzięli. Co tydzień ktoś inny informuje nas, że FRL jest w stanie gorejącym i jeśli czegoś nie zrobią to na naszych oczach upadnie imperium. W Sunday Telegraph pojawił się wywiad z wyżej wymienionym Henri de Castries, prezesem oraz głównym zarządcą Axa. Henri zwraca uwagę na powagę sytuacji, twierdząc, że obecny kryzys francuski jest o wiele głębszy niż brytyjski kryzys lat 70. "Pan Hollande musi zdecydować, czy chce być Harold Wilsonem, czy Tony Blairem", "Nie proszę go żeby został Margaret Thatcher". Ideał Maggie niedościgniony, niech się tylko Francois zdecyduje, czy chce doprowadzić do ogromnego kryzysu, czy do takiego mniejszego. Przecież nie wymagamy od niego, żeby doprowadził do prosperity, bez przesady! Stosunek do możliwości prezydenta Francji ustalony - nikt się po nim wiele nie spodziewa. Prezes Axa zwrócił uwagę na duży problem w ojczyźnie, otóż aż 56% francuskiego PKB to wydatki rządowe i jest to 10% (200 miliardów) więcej niż średnia w krajach strefy euro. "Te 200 miliardów euro zostało zabrane od ludzi, którzy wiedzą jak zarabiać pieniądze, jak tworzyć miejsca pracy i rozwijać gospodarkę, po to aby sfinansować socjale oraz projekty rządowe, które niekoniecznie są rentowne. Nie jest to zatem niespodzianka, że konkurencyjność gospodarki jest niska. Zadaniem Francji nie jest zmniejszanie deficytu, zadaniem Francji jest redukcja wydatków [rządowych]", “Jeśli rząd jest nieprzyjazny i podnosi podatki, zaostrza przepisy dot. zatrudnienia, nie powinien być zaskoczony widząc, że aktywność biznesowa oraz inwestycje maleją". Tak powiedział, a następnie zginął pod gilotyną za zdradę ludowej ojczyzny. Wcale nie, ale jeśli Monsieur Hollande, albo któryś z jego zastępców włada angielskim musi być nieźle poirytowany.

Niemieccy komuniści, a powódź

W Niemczech nie za wesoło przy weekendzie. W Saksonii, Badenii i Bawarii powodzie, spowodowane nieustannym od 2 tygodni deszczem, a raczej oberwaniem chmury. Prawie 14 dni leje jak z konewki, dziwić się więc nie ma co, że rzeki w końcu nie wytrzymały. Ale nie cieszmy się przedwcześnie do nas też powódź dojdzie, w końcu jest co roku, dlaczego teraz nagle miałoby nie być? Złośliwi mówią, że taką wrogość natury mogli tylko komuniści wzbudzić, najpewniej ci protestujący we Frankfurcie. Jak informuje spiegel.de nie było ich zbyt dużo,a przynajmniej znacznie mniej niż w zeszłym roku. Protestowali przed siedzibą Europejskiego Banku Centralnego, tarmosili się z policją, zablokowali pół miasta, ale idea im przyświecająca była nawet dobra. Są przeciwko wszechwładzy banków, korporacjonizmie, obwiniają rząd za bezrobocie, tylko... dlaczego ich hasła muszą być komunistyczne, dlaczego chcą interwencjonizmu państwowego i dlaczego chcą innych zmuszać, aby ich utrzymywali? Nie mogli zastanowić się przed wyjściem i dojść do wniosku, że taki stan rzeczy powoduje nadmierna władza państwa? Czy rozumni ludzie już nie protestują?

Szkoła po hiszpańsku

Hiszpańska edukacja była do tej pory fenomenalna. Lepsza niż bezstresowe szkoły skandynawskie, lepsza niż polskie gimnazja, gdzie dawno nie widziano inteligentnego człowieka, lepsza nawet niż poobiednia sjesta. Nie trzeba było robić nic, dosłownie nic. Stąd podobno wzięło się bezrobocie prawie 60% wśród młodych. Nie chodzi o nieudogodnienia dla przedsiębiorców, bo pracy podobno pod dostatkiem, zagraniczni amigos dostają ją bez problemu, jednak młodzi Hiszpanie nie nadają się do żadnej pracy, bo nic nie umieją, a nawet się tam nie garną, bo słyszeli, że narobić się trzeba. Obecny rząd uznał, że należy z tym skończyć i wprowadzić reformy. Co prawda nie sprywatyzują szkół, ale dadzą im większą swobodę, tak aby mogły o wielu sprawach związanych z programem nauczania same decydować i tym sposobem wywołać konkurencję na rynku. Proponują, aby szkoły wyższe miały prawo do pobierania opłat za kierunki, których rozwój i utrzymanie dużo kosztuje, aby chętniej prowadziły takie zajęcia oraz by mogły same ustalać zasady rekrutacji. Reformy oczywiście nie podobają się socjalistom, którzy za większą niedolę uważają pracę niż jej brak i nie widzą powodu, aby zmieniać obecny system. Dziwne, ale się zdarza.

Wolne Wyspy

W telegraph.co.uk ukazał się artykuł informujący, że Ukip otrzymuje wysokie dotacje od zamożnych Brytyjczyków oraz, że Nigel Farage jest zapraszany do ich domów, na drinki, obiady, przyjęcia. Do kasy partii spływają pieniądze od Crispin Odey (Odey Asset Management), Stuart Wheelera (uprzednio wielkiego donatora konserwatystów), Adrian Buckley'a (Buckley Jewellery) i wielu innych bogatych mieszkańców wysp. Zapytani o to, dlaczego to robią, odpowiadali, iż albo z pobudek eurosceptycznych, albo z miłości do gospodarki. Pocieszające jest, że w UK partia wolnościowa jest dobrze dotowana, dzięki czemu ma szanse zdziałać wiele dobrego. Ciekawe, czy polscy zamożni finansowali by partie wolnościowe, czy lewicę wszelkiej maści i o czym by to świadczyło?

Tymczasem na Lubelszczyźnie...

Odbył się rajd samochodów zabytkowych. Wydarzenie kulturalno-rozrywkowe zorganizował Lubelski Automobilklub, a widzowie mogli podziwiać potyczki 35 pięknie utrzymanych aut na żółtych tablicach. W kwestii kolekcjonerstwa Lubelszczyzna jest na iście europejskim poziomie, polecam uwadze zdjęcia: 

http://regiomoto.pl/portal/aktualnosci/rajd-pojazdow-zabytkowych-na-lubelszczyznie-zdjecia-klasycznych-aut

 

Dobrego tygodnia!


 

 

Powiązane tematy

Komentarze