Silne odbicie w USA
Mocno wyprzedane rynki akcji w Europie rozpoczynały czwartkową sesję z wyraźnymi dodatnimi lukami i w pierwszej jej fazie kontynuowały wzrosty
Pozytywny sentyment został scementowany przez rewelacyjny wstępny odczyt hiszpańskiej inflacji za kwiecień (spadek z 9,8% r/r do 8,4% r/r przy konsensusie 9,1% r/r) i optymizm Luisa de Guindosa (wiceprezes EBC), który zwiastował „bardzo bliski” szczyt inflacji w Europie. Do prawdziwego przełomu zabrakło jednak lepszych danych z Niemiec, gdzie CPI wzrosło z 7,2% r/r do 7,3% r/r, delikatnie, ale wbrew oczekiwaniom. Rynek początkowo miał też wątpliwość jak zinterpretować amerykańskie PKB, które spadło w 1Q2022 o -1,4% k/k saar (konsensus: +1,1% k/k saar). Choć w fali komentarzy po danych najczęściej powtarzanym słowem jest „stagflacja”, warto zwrócić uwagę, że amerykański sposób prezentowania tych danych charakteryzuje się olbrzymią wolatylnością (w ujęciu r/r mówimy o wzroście 3,6%). Struktura spadku jest też najlepsza z możliwych, bo odpowiadają za niego zaskakująco niskie zapasy i zaskakująco wysoki import. Wciąż można jednak mówić o sygnale ostrzegawczym dla Fed.
WIG20 wzrósł o 0,07%, mWIG40 o 0,90%, a sWIG80 o 0,37%. Porannego odbicia do końca dnia nie „dowiozły” niestety banki, które na poziomie sektora przeceniały się o 0,5%. Poza PKO największe ujemne kontrybucje do głównego indeksu wnosiły Dino (-3,60%) i CD Projekt (-4,37%). Bilans dnia zdecydowanie nie jest taki, jak można byłoby oczekiwać po ośmiu sesjach nieprzerwanych spadków w tak pozytywnym otoczeniu zewnętrznym, ale szerokość wzrostów daje pewne powody do optymizmu.
S&P500 wzrosło o 2,47%, a NASDAQ o 3,06%. Dla Wall Street wczorajsza sesja jest niewątpliwie wytchnieniem i przełamaniem powtarzanego ostatnio do bólu schematu (wzrosty kontraktów futures, pierwsza fala przeceny przed otwarciem rynku kasowego, pełna wyprzedaż w ciągu ostatnich godzin handlu), Facebook faktycznie zamknął się 17,59% wyżej, ale do ogłaszania, że to już koniec spadków brakuje niestety kilku elementów. Najważniejszych z nim jest fakt, że w handlu posesyjnym taniały akcje Apple i Amazona. W przypadku pierwszej ze spółek dwuprocentowa przecena wymazuje zaledwie połowę wczorajszego wzrostu, zresztą z łatwością mogłaby się zamienić w odbicie. Apple z łatwością pobiło konsensusy dotyczące zysków i przychodów, autoryzowało buybacki na kwotę 90 mld USD i udowodniło, że sprzedaż iPhone’ów jest w dużej mierze odporna na wahania nastrojów konsumenckich. Jedynym powodem spadków są słowa Tima Cooka, że spółka „nie jest uodporniona” na problemy z łańcuchami dostaw i chińskie lockdowny. Znacznie poważniejszym problemem jest Amazon, który odnotował po zamknięciu dziewięcioprocentową przecenę. Gigant ecommerce opublikował zysk na akcję o 12% niższy od konsensusu, zaksięgował też stratę 7,6 mld USD na inwestycji w Rivian. Podawana przez nas wielokrotnie w ubiegłym roku jako dowód na bańkę na rynku samochodów elektrycznych spółka motoryzacyjna straciła od początku stycznia 69% wartości. Ważniejszy jednak wydaje się fakt, że wzrost przychodów jest najwolniejszy od czasu bańki internetowej (7% r/r) i zgodnie z opublikowanymi właśnie prognozami może w kolejnym kwartale spowolnić nawet do 3% r/r. Nie równoważą tego nawet lepsze od oczekiwań wyniki w segmencie cloud computing.
Główne rynki w Azji notują dziś około dwuprocentowe wzrosty, po rewelacyjnym zamknięciu w USA jasne wydaje się, że giełdy europejskie otworzą się z dużymi dodatnimi lukami. Sentyment wydaje się bardzo pozytywny, sugerując, że rynek przejdzie do porządku dziennego nad posesyjnymi raportami, po początkowej wyraźnej przecenie odbijają także kontrakty futures na amerykańskie indeksy. Zachowujemy jednak ostrożność. Obronione zostały ważne poziomy techniczne, S&P500 zatrzymało spadki na marcowych dołkach, EURUSD utrzymuje się powyżej 1,05. Potwierdzeniem przełomu będzie jednak dopiero dzisiejszy dzień, a dla jego przebiegu kluczowe wydają się dane inflacyjne z USA (w mniejszym stopniu także z Europy). Gdyby zarysowany został faktycznie szczyt, FOMC będzie miało po wczorajszym PKB pole, by w przyszłą środę chociaż minimalnie złagodzić swoją niezwykle jastrzębią retorykę.
Kamil Cisowski Dyrektor Zespołu Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego Dom Inwestycyjny Xelion