TYLKO U NAS
Atom i wodór mogą dać bezpieczeństwo i impuls rozwoju
Atak Rosji na Ukrainę i zablokowany dostęp do tanich węglowodorów oferowanych dotąd Europie zachodniej przez reżim Władimira Putina doprowadził do decyzyjnego chaosu w Unii Europejskiej. Bardzo szybko do łask wrócił zakazywany wcześniej węgiel, okazało się też, że niemieckie elektrownie jądrowe wcale nie muszą zostać zamknięte. Choć trwa presja na to, by w bilansie energetycznym zwiększać udział odnawialnych źródeł energii, to na Starym Kontynencie rośnie świadomość, że nie wystarczą nam one, by zaspokoić potrzeby energetyczne w najbliższych latach, a może nawet dekadach – pisze na łamach rocznika „Polski Kompas 2022” Henryk Uzdrowski ekonomista, członek zarządu wydawnictwa Fratria
Oficjalnie Komisja Europejska nie odwołała utopijnych założeń projektu „Fit for 55” Fransa Timmermansa, ale wszyscy zdają sobie sprawę, że w obliczu wojny toczonej w Ukrainie są one jeszcze bardziej oderwane od rzeczywistości niż wcześniej.
Sposób na głód energetyczny
Europa z wielką niepewnością oczekuje nadchodzącej zimy, a budujący dotąd na tanim rosyjskim gazie eksportową potęgę swojego kraju niemieccy przemysłowcy załamują ręce. Polska także nie jest wolna od zagrożeń i rozterek, mimo iż znacznie wcześniej poczyniliśmy starania, by uniezależnić się energetycznie od Rosji. Wielki sprawdzian tych zabiegów przejdziemy zimą 2022/2023. Przed nami także niecierpiąca zwłoki rewizja dotychczasowej polityki rozwojowej, bo jasne jest, że nowe okoliczności geopolityczne wymagają przeglądu dotychczasowych decyzji.
Co ciekawe, teoretycznie dysponujemy już technologiami umożliwiającymi zaspokojenie całego światowego zapotrzebowania na energię ze źródeł naturalnych. Naukowcy oszacowali, że w ciągu doby na jeden metr kwadratowy powierzchni Ziemi przypadają 164 waty energii słonecznej, co oznacza z kolei, że dziennie nasza gwiazda wysyła nam energię o wartości 84 terawatów. Dla porównania roczne zapotrzebowanie Polski na energię elektryczną wynosi około 14 TWh, co oznacza, że tylko jednego dnia słońce wysyła energię, która wystarczyłaby Polsce na blisko dwanaście lat. Istnieją także opracowania mówiące, że niewielki wycinek Sahary – niewielki w stosunku do całej jej powierzchni – np. kwadrat o boku ok. 300 kilometrów w całości pokryty panelami fotowoltaicznymi wystarczyłby do wyprodukowania energii dla całego świata. Stanowiący marzenia ekologów projekt byłby oczywiście niesamowicie kosztowny, gdyż wiązałby się z koniecznością budowy olbrzymiej sieci przesyłowej do każdego zakątka globu. Problemem byłyby jednak nie tylko pieniądze, bo projekt wymagałby także nieznanego z historii globalnego współdziałania i międzykontynentalnego konsensu politycznego, stąd trudno wiązać z nim nadzieje na realizację.
„Elektryczna” ślepa uliczka?
Komplikacje z zapewnieniem taniej energii pochodzącej z OZE oraz powrót do paliw kopalnych doprowadziły też do trudnej do przewidzenia sytuacji, w której koszt użytkowania samochodu elektrycznego jest wyższy niż auta napędzanego silnikiem spalinowym. Według wyliczeń pochodzących z rynku holenderskiego średni koszt pokonania 100 km tamtejszych dróg tradycyjnym autem to 15 euro, a „elektrykiem” już 16 euro i może jeszcze znacząco wzrosnąć w przypadku niepewności na rynku energetycznym. Niewykluczone też, że pojazdy elektryczne w najbliższej przyszłości staną się swoistym symbolem porażki pewnych decyzji związanych z mało przemyślanym podejściem do energii elektrycznej. Samochody te są wyposażone w drogie i nieopłacalne w renowacji baterie, których koszt winduje ceny tych pojazdów do absurdalnych rozmiarów. Technologia ta sprawia, że pojawia się problem z wyremontowaniem auta elektrycznego nawet po niewielkiej stłuczce, jeśli w rezultacie doszło do uszkodzenia ogniw bateryjnych. Ubezpieczyciele już dostrzegli, że auta elektryczne to dla nich dużo bardziej ryzykowny segment rynku niż auta spalinowe. Elektryki są znacząco cięższe, ale jednocześnie charakterystyka silnika elektrycznego sprawia, że kierowca w każdej chwili dysponuje pełną mocą auta i przez to jazda jest być może atrakcyjniejsza dla kierowcy, ale też dużo bardziej niebezpieczna, co już znajduje swoje odzwierciedlenie w statystykach. Według raportu firmy AXA ryzyko spowodowania szkody przez kierowcę auta elektrycznego jest o 50 proc. wyższe niż w przypadku samochodu spalinowego. Wobec powyższych informacji przed Polską ważna decyzja: czy nadal warto rozwijać projekt auta elektrycznego Izera, czy też lepiej skierować swoją uwagę w stronę inaczej zasilanej motoryzacji? Ta decyzja powinna być częścią większej strategii, którą będzie można realizować bez względu na okoliczności zewnętrzne i zawirowania geopolityczne. W dłuższej perspektywie bowiem będzie nieuniknione wykorzystywanie nieszkodzących środowisku źródeł energii i uruchomienie tego procesu w sposób przemyślany i przyjazny także dla polskich obywateli nie powinno nikogo martwić ani oburzać.
Węgiel, wodór, uran
Dla Polski naturalną ścieżką wydaje się zatem wdrożenie i rozwijanie energetyki jądrowej, opartej w pierwszej fazie na małych reaktorach modułowych SMR, a w późniejszej na większych elektrowniach jądrowych. Zarówno technologia reaktorów SMR, jak i budowa dużych elektrowni jądrowych powinna być realizowana w oparciu o technologię najbardziej zaufanego sojusznika, jakim dla Polski są Stany Zjednoczone. To ważne, by w przyszłości uniknąć problemów z efektywnym wykorzystywaniem tych źródeł energii. W przypadku wszechobecnej elektryfikacji transportu naturalną dla polski ścieżką wydaje się wodór. W Polsce już powstają lokomotywy zasilane wodorem, a technologia ta ma coraz większe szanse, by wyprzeć nieefektywne „elektryki”. W samochodach wodorowych ogniwa paliwowe (wodorowe) wytwarzają energię elektryczną dzięki przemianie chemicznej wodoru i tlenu. Energia zasila silnik elektryczny i ładuje akumulator. Jedynym produktem ubocznym takiego procesu jest para wodna, a tankowanie auta zajmuje mniej więcej tyle czasu, ile tankowanie gazu LPG. Pozostaje pytanie: skąd czerpać energię, zanim wdrożymy technologie jądrowe i wodorowe? Odpowiedzi dostarczyła nam Europa Zachodnia – z węgla. Do czasu uzyskania samowystarczalności energetycznej z ekologicznych źródeł Polska nie powinna rezygnować z eksploatacji bogactwa, jakie znajduje się w naszej ziemi. Dziś już niemal wszyscy to rozumieją.
Henryk Uzdrowski ekonomista, członek zarządu wydawnictwa Fratria
Tekst został opublikowany w elektronicznym wydaniu „Polskiego Kompasu 2022” dostępnym bezpłatnie do pobrania na stronie www.gb.pl a także w aplikacji „Gazety Bankowej” na urządzenia mobilne
»» Pobierz teraz bezpłatnie PDF „Polskiego Kompasu 2022”:
APPLE APP STORE - KLIKNIJ TUTAJ
Polecamy i zachęcamy do lektury tego wyjątkowego rocznika