TYLKO U NAS
Gdzie ten optymizm?
Nastroje Polaków nie są dobre. Teoretycznie po fantastycznych wzrostach płac – realnie o 8,6 proc., wzroście płacy minimalnej, perspektywie solidnych podwyżek dla sfery budżetowej i zbliżającej się waloryzacji emerytur (od marca) humory powinny dopisywać.
Ale nie dopisują. Dzisiaj GUS opublikował lutowe badanie nastrojów konsumenckich. Dobrze nie jest. Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK) wyniósł -12,6 i był taki sam jak w styczniu tego roku. Pierwszy raz, od października 2022 roku, wynik się nie poprawił. Nastroje konsumenckie nie są więc lepsze, i co więcej - są złe, bo poziom poniżej zera oznacza, w naszym kraju jest więcej pesymistów niż optymistów.
Na bieżąco słabo, na przyszłość jeszcze gorzej
Ale to nie koniec. Źle wygląda również tzw. wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej (WWUK), który obniżył się z -3,8 pkt. do -5,3 pkt. Bieżąca ocena kondycji gospodarstw domowych jest więc słaba, a jej perspektywy wcale nie wyglądają lepiej.
Po rozbiciu obu wskaźników na czynniki pierwsze można dopatrzyć się wprawdzie pewnych elementów bardziej optymistycznych – np. większej chęci dokonywania tzw. ważnych zakupów czy rosnącej możliwości oszczędzania pieniędzy – jednak te pozytywne sygnały pojawiały się już wcześniej i tak naprawdę niewiele wnosiły do ekonomicznych nastrojów.
Boimy się drożyzny
Ciekawsze jest to, czego obawiają się gospodarstwa domowe i co studzi ich optymizm. Otóż boją się przede wszystkim wzrostu cen. Nie jest to tak duży strach, jak rok temu, nie mniej jednak widać, że zaczyna on wpływać na decyzje konsumpcyjne Polaków. Oczekiwania inflacyjne rosną drugi miesiąc z rzędu , a to znaczy, że spadkowy trend, widoczny w 2023 roku, właśnie zaczął się odwracać. Inflacja będzie rosła – w układaniu budżetów domowych ta opinia pojawia się coraz częściej.
Powrót oczekiwań inflacyjnych to niedobra informacja dla gospodarki, bo takie nastawienie może turbodoładować obrót pieniądza. Skoro traci, albo będzie on tracił na wartości, lepiej go wydać wcześniej. To prosta droga do wzrostu inflacji, która i tak się zwiększy po (ewentualnej) podwyżce VAT na żywność i likwidacji tarcz chroniących Polaków przed wzrostem cen energii w czerwcu.
Trochę więcej na temat konsumpcyjnych decyzji będziemy wiedzieli w czwartek, kiedy GUS opublikuje dane o styczniowej sprzedaży detalicznej w Polsce. Przeważają oczekiwania, że wzrośnie o około 1 proc., po dosyć niespodziewanym spadku w grudniu zeszłego roku. Czy tak się stanie?
Konsumenci nie mają zbyt dużego zaufania do przyszłości, więc nie wiadomo, co wybiorą – szybkie wydawanie pieniędzy czy odłożenie ich na czarną godzinę.
Stanisław Koczot
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Rząd Tuska wprowadzi euro w Polsce, bo tak chce. I już!