Informacje

Samochód elektryczny / autor: Pixabay
Samochód elektryczny / autor: Pixabay

W oczekiwaniu na 5 marca

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 18 lutego 2025, 15:34

    Aktualizacja: 18 lutego 2025, 15:49

  • Powiększ tekst

Europejski przemysł samochodowy znów apeluje o unijne wsparcie, a przede wszystkim o lepsze zachęty do zakupu elektryków i przyśpieszenie budowy ładowarek. Czeka też na rozwiązanie gigantycznego problemu, jakim są miliardowe kary za niewykonanie norm emisji.

Choć władze unijne zamierzają na początku marca przedstawić strategię dla branży motoryzacyjnej, to jednak jej przedstawiciele kilka dni temu podczas pierwszego spotkania w ramach Strategicznego Dialogu poświęconego dekarbonizacji transportu w UE, ponownie domagali się od  Komisji Europejskiej uwzględnienia ich postulatów. Dotychczas wsparcie dla sektora z Brukseli miało głównie charakter werbalny, a biorąc pod uwagę fakt, że - pomimo oczywistych problemów z przejściem na elektromobilność i kryzysu finansowego firm - nie ma mowy o rezygnacji z unijnych ambicji klimatycznych, obawy o przyszłość producentów są uzasadnione.

Tym bardziej, że popyt na auta elektryczne nie rośnie tak dynamicznie, jak prognozowano w Brukseli, a jednocześnie w tym roku firmy muszą wykonać nowe normy emisji CO2, co w praktyce oznacza ograniczenie sprzedaży samochodów spalinowych. W przeciwnym razie będą musiały zapłacić kary, za każde pod limit sprzedane takie auto.

UE potrzebuje polityki rynkowej, a nie opartej na karach, jeśli chce zwiększyć popyt na pojazdy o zerowej emisji, a jednocześnie przezwyciężyć kryzys konkurencyjności, z którym zmaga się europejski przemysł samochodowy — mówiła Sigrid de Vries, dyrektor generalna organizacji branżowej ACEA. organizacji branżowej po spotkaniu. - Dziś powtórzyliśmy nasze wezwanie do natychmiastowej ulgi w związku z nadchodzącymi karami za emisję CO2 – dodała.

A kary mają być wysokie, skoro branża szacuje, niewykonanie norm emisji będzie kosztować nawet kilkanaście miliardów euro. Chodzi o to, że każda firma będzie musiała zapłacić karę w wysokości 95 euro za każdy wyemitowany gram CO2 na samochód. W kolejnych latach sprzedaż tradycyjnych samochodów ma być ograniczana. A wszystko dlatego, że celem unii jest całkowite przejście na elektromobilność, zaś w 2035 roku nie będzie można już zarejestrować nowego auta spalinowego.

ACEA czyli Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów wzywa także do wprowadzenia krajowych i ogólnoeuropejskich zachęt zakupowych i podatkowych, by pobudzić zainteresowani zakupem „aut z wtyczką”. Zwłaszcza ze doświadczenia ostatniego roku z Niemiec pokazują, iż po zakończeniu rządowych dopłat, popyt znacząco (o ponad jedna trzecią) spadł. Stowarzyszenie reprezentujące 16 największych europejskich producentów aut osobowych, apeluje także o przyśpieszenie budowy infrastruktury ładowania elektryków. Powód – dotychczasowe tempo instalowania tych punktów „pozostaje zbyt wolne i niewystarczające, aby pokryć prognozowany popyt”. ACEA wskazuje, że ponad połowa (niemal 60 proc.) wszystkich istniejących stacji ładowania znajduje się w  w trzech krajach, a dla ciężarówek niemal nie istnieje.

Przypomnijmy, że europejska branża zmaga się nie tylko ze słabym popytem i zagrożeniem karami, ale także z chińską i amerykańska konkurencją i musi liczyć się ze skutkami decyzji nowego Prezydenta USA wprowadzenia wysokich ceł na importowane samochody

Agnieszka Łakoma

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych